Horatio Nelson
Człowiek wielki, ale nieszczęśliwy
Procent niepełnosprawności, będących skutkiem ran i obrażeń odniesionych przez Nelsona, wyliczony wedle współczesnych reguł przyznawania renty inwalidzkiej, sięga 140%.
Zdolność widzenia w prawym oku Nelson utracił w czasie oblężenia Korsyki w 1794 roku. W bitwie przy St. Vincent w 1797 roku z łapał do kolekcji przepuklinę. W bitwie o Santa Cruz na Teneryfie kula muszkietowa roztrzaskała mu kość prawej ręki, którą amputowano bez z nieczulenia. W bitwie u ujścia Nilu 1798 roku odłamki trafiły go w czoło. Doprawdy, Nelsonowi do kompletu atrybutów ikonicznego wilka morskiego brakowało drewnianej nogi. Najlepsze na koniec. Nelson cierpiał dotkliwie na wręcz niewiarygodną w jego przypadku przypadłość – chorobę morską. Nękała go od początku do samego końca kariery.
By dopełnić listy, Nelson źle sypiał. Często przemęczenie z muszało go do drzemek w środku dnia, do których służył specjalnie z aprojektowany fotel umieszczany w jego prywatnej kabinie. Ostatecznie śmierć dopadła Nelsona pod Trafalgarem, w czasie bitwy, która stała się jego największym triumfem. Kula francuskiego muszkietu trafiła go w kręgosłup i przebiła płuco. Ale umarł utulony świadomością, że stał się architektem największego z wycięstwa w historii swojego kraju.

Nelson urodził się w 1758 roku jako wcześniak, całe siedem tygodni przed terminem. Wychował się w miejscu urodzenia, mieście Norfolk, jako szóste z jedenaściorga dzieci. W kontakt z morzem wszedł, mając 13 lat, gdy z ostał z atrudniony na statku swojego wuja. Już jako nastolatek Nelson pokazywał, że stanie się kimś nietuzinkowym. W 1773 roku, a więc jako piętnastolatek, uczestniczył w ekspedycji arktycznej, której celem miało odkryć mityczne Północne Przejście pomiędzy Atlantykiem a Pacyfikiem. W wieku 19 lat z ostał porucznikiem. Sprawdzał się. Dwa lata później Nelson otrzymał swoje pierwsze samodzielne dowództwo – na HMS „Boreas”.
Nelson oczywiście popełniał błędy. Był tylko człowiekiem. W czasie służby w rejonie Karaibów (dla ówczesnych Anglików – Indii Z achodnich) tuż po rewolucji amerykańskiej z dołał skonfliktować się z miejscowymi władzami i ludnością, narzucając z byt restrykcyjne z asady embarga na handel z koloniami amerykańskimi. Skłonny był też do udzielania pouczeń swoim bezpośrednim przełożonym. Starszych stażem i pozycją, nieodmiennie irytowała uporczywa maniera wskazywania błędów i pomyłek.
Seria wpadek wynikających z braku wyczucia doprowadziła do tego, że w okresie 1788–1793 Nelson poszedł w odstawkę. Po z daniu służby nie dostał nowego przydziału i osiadł w rodzinnej miejscowości, otrzymując od rządu połowę kapitańskiej lafy.
Wojna z ogarniętą rewolucyjnym z apałem Francją wybuchła w 1792 roku. Z niecierpliwionego Nelsona przywrócono z rezerwy. Przydzielono go do floty śródziemnomorskiej, operującej pod dowództwem lorda Hooda. Sam Nelson objął dowodzenie HMS „Agamemnon”, uzbrojonym w 64 działa. To była jego szansa – pomny swoich wcześniejszych wpadek w hierarchicznych przepychankach, Nelson był skrajnie z determinowany, by wykazać się na polu walki. Miał wtedy napisać:
Jeśli to grzech pożądać chwały, jestem najgrzeszniejszą duszą na świecie.
Nelson często nie wykonywał nawet bezpośrednich rozkazów. Ratowało go to, że w wielu przypadkach miał rację. Ciągłe udzielanie rad i przekazywanie wiedzy działało w dwie strony – Nelson nie tylko uczył swoich oficerów, dzieląc się z nimi doświadczeniem, ale też dawał im więcej swobody i samodzielności. Kontrastowało to z e sztywnym gorsetem hierarchii służbowej, od której armia brytyjska z aczęła na poważnie odchodzić instytucjonalnie dopiero na początku XX wieku (patrz s. 136).
Najsłynniejszym epizodem ignorowania rozkazów przez Nelsona był ten z bitwy pod Kopenhagą w 1801 roku. Nelson otrzymał od swojego dowódcy sir Hyde’a Parkera sygnał nakazujący oderwanie się od nieprzyjaciela. Wtedy podniósł lunetę do swojego niewidzącego oka i wyrzekł ikoniczne słowa: „Mam prawo czasem coś przeoczyć. Nie widzę tego sygnału”1. I kontynuował atak.
Skutkiem niesubordynacji stało się brytyjskie z wycięstwo. Nelson z ostał z a nie doceniony. Awansował na głównodowodzącego flotą. To była dobra decyzja admiralicji. Pod komendą Nelsona Royal Navy odniesie trzy swoje największe z wycięstwa – Nil, Kopenhagę i Trafalgar.
Podejście Nelsona2
Zawsze dowodził z pierwszej linii, ale gruntowne badania jego z achowanych listów prywatnych oraz rozkazów wydawanych na piśmie, przeprowadzone na początku XXI wieku, pokazują, że tajemnica jego sukcesu tkwi raczej w jego olbrzymim talencie do z arządzania ludźmi i zdolnościach administracyjnych, niż w geniuszu taktycznym3. Trzy taktyki, które Nelson połączył, planując bitwę pod Trafalgarem, to atakowanie dywizjonami, a nie pojedynczą linią, przełamywanie linii przeciwnika (pod Trafalgarem skutkiem było odcięcie 1/3 floty przeciwnika od udziału w bitwie) oraz wymuszanie starcia na minimalnej odległości (na której artyleria brytyjska miała przewagę). Wszystkie trzy elementy były realizowane z nacznie wcześniej przez wielu dowódców, jak też i przez samego Nelsona.
Tym, co było osiągnięciem rewolucyjnym na miarę tamtych czasów i co stanowiło kluczowy wkład w zwycięstwo, były odprawy i konsultacje przed bitwą. Z espołowe podejmowanie decyzji z większa z aangażowanie ludzi w realizowane z adania. To z aś, że głównodowodzący słucha opinii podwładnych, z awsze niesłychanie podnosi morale, z właszcza w kontraście do porażającej arogancji i toksycznej dominacji wszelkiej maści arystokratów.
Nelson przejawiał wielkie z ainteresowanie ludźmi, a przy tym angażował się głęboko w rozwiązywanie ich problemów. Podwładni go kochali. Wieść o jego śmierci w czasie bitwy pod Trafalgarem rzuciła wielu z nich kolana. Z astępca Nelsona, admirał Collingwood, persona niezwykle opanowana, po prostu rozszlochał się. Bosman flagowego „Victory”, a więc ktoś, kogo codzienną rolą jest być budzącym powszechny strach sk...synem i trzymać twardo z a mordę tysiąc napompowanych testosteronem twardzieli… rozkleił się tak, że nie był w stanie użyć swego służbowego gwizdka na podkomendnych, by dać im sygnał do z ajęcia stanowisk bojowych.
Oto jak umierają wielcy wodzowie. I jak powstają potężne imperia.
W wcześniejszych bitwach Nelson nie pojawiał się z a pierwszą falą szturmujących, jak robił to MacArthur. On falę abordażu prowadził! Tak było w bitwie przy St. Vincent w lutym 1797 roku. To Nelson stał na czele pierwszej grupy abordażowej, z bliżającej się do pierwszego okrętu wroga, aby z dobywszy go, przejąć kolejny. Były to hiszpańskie „San Nicolás” oraz „San Josef”, które sczepiły się z e sobą po kolizji. Wcześniej Nelson kierowaną przez siebie eskadrę skierował w lukę w hiszpańskiej formacji i doprowadził do jej rozerwania, co z decydowało o zwycięstwie Brytyjczyków w całej morskiej potyczce.
Co z aś do śmierci Nelsona pod Trafalgarem, niektórzy biografowie Nelsona wysuwają hipotezę, że admirał celowo przechadzał się po pokładzie swego okrętu w pełnym umundurowaniu tak, aby dać się z astrzelić w momencie swojej największej chwały. Wynikało to z komplikacji towarzyskich (głównie jego skandalicznego z wiązku z Emmą Hamilton) oraz chronicznej z łej passy w sprawach finansowych. Bezpośrednio przed bitwą Nelson z wrócił się do jednego z kapitanów słowami „Niech cię Bóg błogosławi, Blackwood. Nigdy już nie będziemy rozmawiać”.
Zanim Nelsonowi z aczęto powierzać potężne okręty liniowe, przez osiem lat dowodził fregatami. W kształtowaniu tego, jak Nelson podejmował swoje decyzje, dużą rolę odegrał charakter służby na jednostkach tego typu. To na nich wyszlifował swoje z dolności i doświadczenie. Fregaty były okrętami budowanymi nie jako przeważające nad wrogiem siłą ognia, a szybkością i zwrotnością. Z wykle – było tak w czasie blokad Tulonu i Kadyksu (s. 162) – były oczami i uszami floty.
Nelson już pod St. Vincent wiedział, że wstąpienie na wyżyny upragnionej sławy wymaga aktywności na wielu polach. Pośród nich wygrywanie bitew morskich było tylko nieociosaną bryłą kamienia, z której natchniony rzeźbiarz wykuwał arcydzieło, wcześniej mozolnie konstruując narzędzia prowadzące do z wycięstwa.
Zdawał sobie sprawę, że z wycięstwa z awdzięcza w dużej mierze swoim kapitanom, budował więc z espół i lojalność. Po bitwie pod St. Vincent (i wszystkich innych) w należyty sposób podziękował im z a wysiłek. Upewnił się też, że jego wyczyny staną się z nane opinii publicznej, spisując nieoficjalną relację z bitwy i wysyłając ją do Anglii. Odniosło to z amierzony skutek – Nelson natychmiast przyciągnął z ainteresowanie i osiągnął rangę narodowego bohatera.
Potem jednak przyszło otrzeźwienie – porażka pod Santa Cruz w 1897 roku, w czasie której stracił prawą rękę. Przez krótki czas Nelson pogrążył się w depresji. Ale już w następnym roku, gdy doszedł do siebie fizycznie i psychicznie, z ostał wysłany na czele trzynastu okrętów wojennych na Morze Śródziemne. Tam odniósł swoje drugie ikoniczne z wycięstwo – u ujścia Nilu.

Już w tym starciu pokazała się w pełnej krasie koncepcyjna przewaga Nelsona nad swoją epoką. Nie trzymał podległych sobie kapitanów w rygorze ścisłego przestrzegania rozkazów – gdy tylko upewnił się, że rozumieją jego plany, pozwolił im na swobodę podczas ich realizacji. To właśnie te „luzy decyzyjne” z adecydowały o zwycięstwie u ujścia Nilu. Kapitan Foley na HMS „Goliath” z bliżając się do kotwiczących przy płyciznach jednostek francuskich, perfekcyjnie wykorzystał fakt, że da się przepłynąć obok nich od strony mielizny – od strony, od której Francuzi nie mieli nawet z aładowanych dział! ■